W ostatnich kilku odcinkach naszego bloga omawialiśmy tematykę ETFów, czyli notowanych na giełdzie funduszy inwestycyjnych, których zadaniem jest powielanie zachowania wybranego indeksu (indeksów) giełdowych. Zwróciliśmy uwagę na niższe niż w przypadku klasycznych funduszy inwestycyjnych koszty związane z taką inwestycją, charakterystykę potencjału zysków w długim okresie (fakt, że tylko niesłychanie elitarne grono zarządzających jest w stanie pobić benchmark, z którym się porównują). Dziś skupimy się na dostępności funduszy typu ETF na rynku w Polsce i na świecie.
Śledząc zagraniczne serwisy finansowe od pewnego czasu zaobserwować można prawdziwy rozkwit ETFów. Pisze o nich zarówno Forbes, Financial Times, Wall Street Journal, jak i specjalistyczne blogi traktujące o tematyce finansowej. Serwisy te zauważają korzyści płynące z ETFów, ich przejrzystości, prostej konstrukcji i popartej badaniami skuteczności. Na kanwie tych informacji zachodnie rynki obserwują prawdziwą zmianę światopoglądu inwestorów, małą rewolucję w podejściu do inwestycji – coraz więcej pieniędzy inwestowanych jest pasywnie.
Jedna z najważniejszych zasad ekonomii głosi, że gdzie popyt tam i podaż. Obecnie lista ETFów notowanych na amerykańskich giełdach składa się z ponad 250, Europejska giełda Euronext (zrzeszająca giełdy paryską, amsterdamską, brukselską i lizbońską) publikuje wyceny 714 notowanych na niej funduszy, Deutche Börse w Frankfurcie umożliwia handel 1140 ETFami. Światowe ETFy podążają za notowaniami między innymi takich indeksów jak S&P 500, NIKKEI, Dow Jones Industrial Average czy Nasdaq, ale również indeksami komponowanymi przez agencje pokroju MSCI czy Bloomberg. Jak widać wybór jest ogromny i każdy znajdzie coś dla siebie. Czasami zdarzają się nawet ETFy śledzące notowania surowców (wtedy są to tak zwane Exchange Traded Commodities) czy obligacji (Exchange Traded Notes).
Nieco inaczej sprawa ma się, jeśli chodzi o nasz lokalny rynek. Na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie notowane są 3 ETFy – podążające za indeksem DAX, S&P 500 i WIG. Wszystkie trzy zarządzane są przez Societe Generale (poprzez spółkę Lyxor). Jednocześnie warto zaznaczyć, że jedynie dwa ze wspomnianych trzech ETFów wykazują płynność, co oznacza, że są regularnie nabywane i sprzedawane przez inwestorów (ETF podążający za niemieckim indeksem DAX nie cieszy się wśród inwestorów popularnością równie dużą, co pozostałe dwa fundusze).
Mimo tak małej ilości funduszy notowanych na Giełdzie w Polsce nie oznacza to, że krajowi inwestorzy nie mają dostępu do ETFów. Banki czy domy inwestycyjne (poprzez rachunki maklerskie), oczywiście jeśli posiadają w swojej ofercie taki rodzaj inwestycji, umożliwiają swoim klientom inwestowanie właśnie w takie fundusze. Rekordzista na Polskim rynku, jeden z amerykańskich banków, ma w ofercie ponad 1400 światowych funduszy typu ETF, przez co inwestorzy wybierający tę ofertę stają przed nie lada wyzwaniem, które fundusze wybrać.
Szturm ETFów na światowe parkiety giełdowe jest dowodem na niewątpliwe korzyści takiej formy inwestowania kapitału. Polscy inwestorzy, nieco sceptyczni, jeśli chodzi o nowinki w świecie inwestycji jeszcze nie zainteresowali się tymi funduszami w takim stopniu, jak choćby ich zachodni koledzy po fachu. W świetle publikacji Financial Times’a, mówiącej, iż światowy rynek ETFów podwoi się w ciągu najbliższych 5 lat wydaje się natomiast, że i inwestorzy znad Wisły prędzej czy później zwrócą na ETFy uwagę.