Świat w którym żyjemy jest daleki od ideału, niezależnie od tego, jaki aspekt i jaką jego miarę wzięlibyśmy pod uwagę: czy to wskaźnik ubóstwa, przemocy, dostępu do edukacji czy poziomu uprzedzeń obecnych w danym społeczeństwie. Jednocześnie ten sam, dalece nieidealny świat, cały czas się rozwija i wiele z wymienionych problemów ulega widocznej poprawie w wyniku pracy włożonej w polepszanie złej sytuacji. Dlaczego w takim razie sondaże regularnie pokazują, iż niezmiennie wierzymy, że jest inaczej? Inaczej – czyli gorzej, bez progresu i żadnej poprawy.
Rozwiązywanie problemów powoduje, że poszerzamy ich definicje
Odpowiedź na to pytanie może wypływać ze zjawiska zwanego efektem zmiany konceptu powodowanej częstością (z ang. prevalence induced concept change). Profesor Psychologii z Edgar Pierce – Daniel Gilbert – oraz dr Dawid Levari przeprowadzili serię eksperymentów w wyniku których wykazali, że wraz z redukcją rozpowszechnienia jakiegoś problemu ludzie w naturalny sposób mają skłonność do tego, żeby ten problem przedefiniowywać, a dokładniej: poszerzać jego definicję. W wyniku tego zjawiska, im bardziej dany problem będzie zanikał, tym bardziej jego definicja może być poszerzana. Może nawet dojść do sytuacji, że w rzeczywistości problem mógł zostać już dawno rozwiązany, ale poznawczo możemy ten fakt zwyczajnie przeoczyć.
Postęp niczym kameleon – sam się maskuje
Badania Gilberta i Levariego pokazują, że ludzie oceniają każdy nowy przypadek jakiegoś zjawiska lub problemu w kontekście przypadków poprzednich. Zatem przyjmijmy na chwilę, że jakieś zjawisko, np. dyskryminacja, miało konkretny poziom nasilenia w naszym otoczeniu, ale z czasem udało nam się podjąć skuteczne działania aby ten poziom zmniejszyć. Nasz kontekst, wraz z tą poprawą, ulega zmianie i odnajdujemy się w nowym kontekście, który sami stworzyliśmy. I teraz to ten nowy kontekst zaczyna być naszym punktem odniesienia do oceny każdego nowego zachowania. Innymi słowy można powiedzieć, że kiedy problemy stają się nieliczne, więcej rzeczy uznajemy za problem. Czyli kiedy nasz świat ulega poprawie stajemy się jego ostrzejszymi krytykami, A to może nas błędnie utrzymywać w przekonaniu, że w zasadzie to nic się nie poprawiło. To trochę tak, jak gdyby progres maskował sam siebie – niczym kameleon.
Nasze definicje różnych konceptów zdają się poszerzać się czy tego chcemy czy nie
To zjawisko nie ogranicza się tylko do skomplikowanych kwestii społecznych, obserwowanych na wielką skalę. Opisywany przez autorów badań efekt ujawniał się nawet przy prostych czynnościach. Uczestnicy jednego z eksperymentów byli proszeni o wyszukiwanie niebieskich kropek na ekranie komputera. Ochotnicy przyglądali się w sumie tysiącu kropek, jedna po drugiej, przy czym za każdym razem musieli zdecydować czy kropka była niebieska czy też nie. Najpierw niebieskie kropki pojawiały się z dużą częstotliwością. Kiedy zaczęły pojawiać się rzadziej, uczestnicy zmienili sposób ich klasyfikowania: kropki, które widzieli wcześniej i klasyfikowali jako niebieskie, teraz nazywali fioletowymi.
Co więcej, nawet kiedy uczestników informowano o występującym efekcie i oferowano zapłatę za niedopuszczenie, aby efekt zmiany konceptu zadziałał, wyniki wskazały jasno że nic to nie dało. Mimo świadomości jego istnienia i woli zapobiegania – efekt występował.
Społeczne skutki działania efektu
Kolejny eksperyment pokazał podobny wynik do opisanych już wcześniej, z tą różnicą, że dotyczył sytuacji społecznych. Badani oglądali i oceniali zdjęcia twarzy. W pierwszej części eksperymentu uczestnikom pokazywano z dużą częstotliwością twarze o wyrazie zagrażającym. Kiedy w drugiej części przewaga twarzy o wyrazie zagrażającym została zmniejszona, badani zaczęli identyfikować twarze neutralne jako zagrażające.
Chyba najbardziej istotnym społecznie i najbliższym realiom kontekstem opisywanych badań były te eksperymenty, w których uczestnicy wcielali się w członków komisji ds. etyki badań. Takie komisje zajmowały się przeglądem wniosków badawczych aby zapewnić, że badania naukowe będą przeprowadzone w sposób etyczny. Jak nietrudno się domyślić, uczestnicy dostawali do oceny wnioski różniące się poziomem etyczności – od bardzo etycznych po nieetyczne. Z czasem – gdy zwiększała się przewaga badań etycznych, tym więcej przypadków neutralnych było ocenianych jako nieetyczne.
Kiedy zmiana konceptu jest adaptacyjna, a kiedy nie?
W pewnych przypadkach zmiana konceptu powodowana częstością jest zgodna ze zdrowym rozsądkiem i korzystna. Przyjrzyjmy się przez chwilę lekarzowi Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, który selekcjonuje pacjentów do natychmiastowego udzielenia pomocy. Przypuśćmy że w sobotę SOR wypełniły ofiary strzelaniny oraz pacjent ze złamaną ręką, który usłyszy, że musi poczekać. Następnego dnia, ten sam lekarz zastaje (innego) człowieka ze złamaną ręką i kilku pacjentów z umiarkowaną gorączką. Czy doktor powinien sztywno trzymać się definicji tego kto potrzebuje natychmiastowej pomocy z soboty i powiedzieć człowiekowi ze złamaną ręką że i tak ma zaczekać? Oczywiście, że powinien zmienić swoją definicję bazując na nowym kontekście!
W innych przypadkach jednak ten sam efekt może być problematyczny. Chyba możemy się zgodzić co do stwierdzenia, że np. ortopeda nie powinien zmieniać (poszerzać) definicji złamania i doszukiwać się go tam, gdzie go nie ma. To jest raczej przypadek, kiedy trzeba być zdolnym do jednoznacznego określenia kiedy dotarliśmy do granic naszych kompetencji i przekierować pacjenta do innego specjalisty, stwierdziwszy brak złamania. Badania sugerują, że nie jest to łatwa rzecz do zrobienia, bo nasze definicje różnych konceptów zdają się poszerzać czy tego czy chcemy, czy nie.
Absurd czy wzrost wrażliwości społecznej?
Poszerzanie czyichś definicji problemu może być widziane przez niektórych jako dowód na to że poprawność polityczna przybiera formę jakiegoś rodzaju absurdu. Takie osoby będą argumentować, że ponieważ zablokowaliśmy dużą ilość zachowań dyskryminacyjnych, to – zgodnie z efektem zmiany konceptu powodowanej przez częstość – zaczniemy więcej zachowań klasyfikować jako dyskryminacyjne, co może prowadzić do wypaczenia pierwotnego znaczenia słowa dyskryminacja. Inni z kolei zobaczą poszerzanie konceptów jako wzrost wrażliwości społecznej, ponieważ zaczniemy być świadomi problemów których wcześniej nie rozpoznawaliśmy nawet jako problemy.
Wyniki opisywanych tu badań nie zajmują stanowiska w takich dyskusjach. Wiadomo, że życie niesie ze sobą różne sytuacje i oczywiste jest że w pewnych sytuacjach życiowych nasze definicję powinny pozostać stałe. Znane są również przykłady sytuacji, kiedy te definicje powinny zostać rozszerzone. Przedstawione tu eksperymenty pokazują, że czasami będąc w pierwszej z tych sytuacji zachowujemy się i działamy tak, jakbyśmy byli w tej drugiej. Dlatego może istnieć potrzeba wdrożenia mechanizmów instytucjonalnych, które będą chroniły przed błędami z tego wynikającymi. W zasadzie każda osoba, której praca zawodowa zakłada redukowanie częstości występowania jakichś zjawisk, powinna być świadoma tego, że nie zawsze łatwo jest stwierdzić kiedy ta praca została faktycznie wykonana.