Inwestycje, jak drożdże – aby rosnąć potrzebują czasu!

16.08t.png

 

Piekąc ciasto musimy dać drożdżom zapracować, aby ciasto wyrosło. Podobnie jest z inwestowaniem. Na naszym blogu wielokrotnie pisaliśmy o przewadze strategii „kup i trzymaj” nad podejściem polegającym na ciągłej zmianie składu portfela inwestycyjnego. Podejście takie jest uzasadnione naukowo, lecz zdarza się, że budzi wątpliwości. O ile w czasach wzrostów na giełdach, czyli popularnej hossy, inwestorzy są wniebowzięci (tak było na przykład w czasach poprzedzających poprzedni kryzys finansowy), o tyle gdy rynek byka zamienia się w rynek niedźwiedzia, a na światowych parkietach zaczyna dominować kolor czerwony, strategia pasywna wydaje się bardziej ryzykowna. Trzymamy przecież aktywa, których ceny spadają, a my mamy biernie patrzeć na pogłębiające się straty, zamiast próbować ograniczać ich dotkliwość dla naszej inwestycji?

Alan Greenspan, były przewodniczący Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych, w swojej nowej książce pt. „Mapa i Terytorium –  Ryzyko, Natura Ludzka, Przewidywanie”, zaznacza, że przez ponad 60 lat swojej kariery w finansach spotkał bardzo niewiele technik przewidywania cen akcji, które przyniosłyby spodziewany efekt. Jest to zresztą w zgodzie z teorią Eugene’a Famy dotyczącej efektywności informacyjnej rynków[1]. Część technik co prawda sprawdzała się w krótkim okresie, ale zawsze w końcu zawodziły. Greenspan zauważa jednak, że z drobnymi wyjątkami akcje zawsze rosną na przestrzeni pokoleń inwestorów.


[1] W skrócie – cena akcji zawiera w sobie wszystkie dostępne informacje rynkowe. W zależności od tego o jak silnej efektywności mówimy, cena odzwierciedla coraz więcej informacji. I tak, w przypadku efektywności słabej cena odzwierciedla wszystkie informacje historyczne. Efektywność półsilna sprawia, że cena odzwierciedla dodatkowo wszystkie publicznie dostępne informacje, a efektywność silna to taka, przy której ceny zawierają również wszystkie informacje poufne i tajne dotyczące funkcjonowania danego przedsiębiorstwa. W swoich badaniach Eugene Fama udowodnił istnienie efektywności słabej i półsilnej, nie znalazł natomiast dowodów na istnienie efektywności silnej.


 

Jak wynika z danych przedstawionych przez Greenspana od czasu II Wojny Światowej indeks S&P 500, w którego skład wchodzi 500 największych spółek giełdowych w Stanach Zjednoczonych, osiągnął średnioroczną stopę zwrotu równą 7% do roku 2007, i prawie nigdy nie zanotował strat na przestrzeni 10 lat.  Co ciekawe, nawet w 2008 roku, czyli w czasie najgorszego kryzysu w historii, akcje nie wykazywały tendencji do spadku do poziomu szczytów roku 1929 (czasów tuż przed Wielkim Kryzysem). Co więcej podczas najgłębszych spadków w 2009 roku wartość indeksu spadła mniej więcej do poziomu wczesnego okresu boomu na rynku technologicznym z roku 2000.

Oznacza to, że w długim terminie spadki na rynku nigdy nie są tak głębokie jak wzrosty, co sprawia, że rosnąca część zysków kapitałowych staje się quasi-trwała – mimo, że nie są trwałe w sensie dosłownym, to potencjalnie mogą być jako takie traktowane.

Greenspan tłumaczy, że takie zachowanie indeksów akcyjnych jest wynikiem tego, iż główne mierniki, o które oparte są wyceny akcji – takie jak cena akcji do zysków przedsiębiorstwa – w długim terminie powiązane są ze stopami procentowymi, które to wyrażają nasze oczekiwania dotyczące przyszłości. Jako ludzie mamy tendencję do preferowania stabilności ponad niepewność. Zyski przedsiębiorstw są zaś powiązane z poziomem produkcji, co w skali całej gospodarki oznacza, że są powiązane z Produktem Krajowym Brutto (PKB, czyli wartością wszystkich dóbr i usług wyprodukowanych w danej gospodarce w danym roku). PKB w długim terminie można natomiast w przybliżeniu przyrównać do produktu siły roboczej, produktywności i inflacji – od 1933 roku wszystkie te parametry rosły. Oznacza to, że zyski przedsiębiorstw, a tym samym ich wartości, i w konsekwencji ceny ich akcji rosną razem z PKB.

Akcje działają jednak również jako zabezpieczenie przed inflacją – od 1921 roku średni nominalny wzrost cen akcji na rynku amerykańskim wyniósł 6.1%, co jest produktem 2,5% wzrostu nominalnej inflacji (wyrażonej jako wzrost cen, a w konsekwencji wydatków gospodarstw domowych) i 3,5% wzrostu zysków przedsiębiorstw skorygowanych o inflację.

Analiza przeprowadzona przez Alana Greenspana w jego najnowszej książce pokazuje zatem, że nie tylko przy inwestowaniu długoterminowym podejście pasywne, czyli „kup i trzymaj” jest słuszne, ale i to, że rynek akcyjny jest właściwym miejscem do lokowania funduszy na dłuższe okresy. Nieprzypadkowo jest to podejście promowane i wykorzystywane z ogromnym powodzeniem przez Wyrocznię z Omaha, najznakomitszego inwestora, Warrena Buffeta.

Dodaj komentarz