Gdy już podjęliśmy decyzję o chęci budowania kapitału na przyszłość, określiliśmy swój plan i poznaliśmy poziom ryzyka, które możemy zaakceptować czas na wybór instrumentów, które wejdą w skład naszej inwestycji.
Budowanie portfela inwestycyjnego to proces złożony z kilku etapów. Pierwszym jest decyzja dotycząca stylu inwestycji. Do wyboru są dwa – aktywny, gdzie zakładamy, iż będziemy regularnie podejmować decyzję o zmianie składu naszego portfolio porzez kupowanie i sprzedawanie np. Akcji, czy jednostek funduszy inwestycyjnych, oraz pasywny, który zakłada utrzymywanie inwestycji przez długi czas bez dokonywania zmian w jej składzie.
Decydując się na inwestowanie aktywne mamy dwa podejścia – tak zwane „top down” i „bottom up”. W przypadku tego pierwszego podejścia najpierw skupiamy się na analizie ogólnej sytuacji makroekonomicznej, następnie sektorów, które mogą przynieść najwyższy zysk, potem, w ramach sektorów, szukamy akcji spółek, które dają najlepsze perspektywy. Podejście „bottom up” natomiast skupia się najpierw na analizie konkretnej spółki, aby potem w jej wycenie uwzględnić ogólną sytuację sektora i całej gospodarki. Jak widać, są to dwa niejako odwrotne podejścia, a każde ma swoich zwolenników.
W przypadku inwestowania pasywnego nie decydujemy się na zmianę składu portfela, lecz wybieramy strategię „kup i trzymaj”. Kluczowa tutaj jest konstrukcja portfela zakładająca podążanie za wybranym indeksem. Jak pokazują badania Eugena Famy z 1970 dotyczące efektywności informacyjnej rynku, w długim terminie jest to strategia uzasadniona, ponieważ w długim terminie niwelowane są wszelkie wahania powodujące zyski wyższe niż te osiągane przez rynek.
Zarówno w przypadku inwestowania aktywnego, jak i pasywnego, kluczem do spokojnego snu inwestora jest dywersyfikacja, czyli inwestowanie zgodnie z zasadą „nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka”. Już połączenie dwóch akcji, które nie zachowują się dokładnie identycznie, w jedno portfolio przynosi pewne korzyści – co prawda obniża nieco potencjalny zysk (zysk jest średnią ważoną zysków poszczególnych akcji, gdzie wagą jest procentowy udział akcji w naszym portfelu), ale też znacznie obniża się poziom ryzyka. Im więcej zatem instrumentów dodamy do naszego portfela, tym bardziej zbliżymy się do średniej rynkowej – nasz portfel zacznie zachowywać się bardzo podobnie, jak indeks szerokiego rynku (w Polsce jest to WIG), zarówno pod kątem wahań, jak i zwrotu z inwestycji.
Pamiętajmy, żeby podzielić naszą inwestycję na różne klasy aktywów. Skupiając się tylko na akcjach zamykamy się na dobrodziejstwa płynące na przykład z obligacji skarbowych. Dobrodziejstwa takie to przede wszystkim dalsze ograniczenie ryzyka poprzez uwzględnienie instrumentu, którego zysk nie jest zależny od sytuacji na rynku akcji. Jak widać obligacje poprzez swoją konstrukcję spełniają dwie role: zapewniają z góry znany zysk i obniżają ryzyko. Jeśli chcemy podnieść nieco poziom ryzyka, licząc na wyższy zysk, możemy wybrać obligacje korporacyjne – tutaj spotkamy obligacje bardzo zbliżone parametrami do tych emitowanych przez rząd, ale i takie, które są o wiele bardziej ryzykowne, bo emitowane przez małe spółki, których prospekty na przyszłość są bardziej wątpliwe.
Zatem w jakich proporcjach uwzględnić akcje, w jakich obligacje i które wybrać? Tutaj z pomocą przychodzi stworzony przez Capital Lab Ryzykometr Inwestycyjny – aplikacja, która na podstawie udzielonych odpowiedzi nie tylko mierzy poziom ryzyka, które dany inwestor może zaakceptować, ale też podpowiada najlepsze proporcje dla naszej inwestycji.
Ale co jeśli nie masz czasu, albo obawiasz się, że nie masz jeszcze dostatecznej wiedzy, aby rozpocząć przygodę z inwestowaniem? Nic straconego! Wystarczy, że wybierzesz ETFy – specjalne fundusze inwestycyjne, których założeniem jest kopiowanie zachowania wybranych indeksów. Jak zaznaczyliśmy wyżej badania potwierdzają, że strategia taka przynosi bardzo dobre efekty w długim terminie. Kolejną zaletą jest ogromna dywersyfikacja – indeks WIG to obecnie ponad 400 spółek, amerykański S&P 500 – to ponad sto więcej. W przypadku problemów nawet kilku z nich mamy do czynienia z minimalnymi wahaniami. Dodatkową zaletą są bardzo niskie koszty ETFów – stanowiące często ułamkową część procenta rocznie. Warto zatem rozważyć wybór ETFów szyjąc na miarę swój portfel inwestycyjny.
Bibliografia:
Eugene F. Fama, The Journal of Finance, Vol. 25, No. 2, Papers and Proceedings of the Twenty-Eighth Annual Meeting of the American Finance Association New York, N.Y. December, 28-30, 1969 (May, 1970), pp. 383-417